
Witamy Cię na naszym blogu :)
Fajnie, że nas odwiedziłeś. A jeśli już tu jesteś, to jest spora szansa, że tak jak dla nas motocykle są dla Ciebie nie tylko zajawką, ale i ważną częścią życia.
Lubimy jeździć, majsterkować, podróżować, poznawać ludzi z podobną pasją i właśnie takiego contentu możesz się tu spodziewać.
Tomek: Moto pasja wpisana w DNA
Jeździ mój ojciec, jeździł mój dziadek, jeżdżę i ja.
Dziadek Antoni (niżej jego zdjęcia) - on wiedział jak czerpać radość z życia. Wielokrotnie startował w zawodach motocyklowych skacząc przez płonące obręcze, przejeżdżając przez błoto, kładki i odkręcając gaz na prostej. Jak jeździł to zawsze w wielkim stylu, miał mnóstwo przyjaciół, dużo się śmiał, żył chwilą i zarażał optymizmem. Tę pasję przekazał swojemu synowi, a mojemu ojcu.
Pierwsza przejażdżka?
Pierwszy raz na motocyklu, a w zasadzie na baku, usiadłem w wieku 2 lat. Była to Jawa 350 TS, na której jeździłem ja, moja siostra, mama i tata. Na raz. Sam motocyklem jechałem po raz pierwszy jak miałem 8 lat w wiosce pod Wałbrzychem. Był to niebieski Romet Pony 50 M2 - kolega dał mi pojechać i tak naprawdę, to był właśnie ten moment, gdy się zakochałem. Później nie było już odwrotu. Rozbiłem skarbonkę i razem z kolegą z podwórka zrzuciliśmy się na Rometa Ogara 205. To była jednak krótka przygoda - był w bardzo słabym stanie i szybko się popsuł. Jeśli dobrze pamiętam daliśmy za niego 250zł.
Później miałem okazję pojeździć trochę na Simsonie S51 Enduro - ale on był tez uszkodzony, wiec tylko się nim pokręciłem wkoło komina. Później w wieku 16 lat kupiłem Laverdę OR 600 Atlas od Andrzeja Huszczy. Dwa lata później byłem posiadaczem Hondy CB 500, którą wjechałem na muldę w zakręcie. Wtedy mnie z niej zrzuciło i przeciągnęło 100 m po asfalcie (miałem na sobie kombinezon, który uratował mi skórę).
Od kiedy pamiętam, marzyłem o dalekiej podróży motocyklowej. Swego czasu dużo oglądałem filmików Macieja Świnarskiego i Ivana McGregora.
Wracając do maszyn, po Hondzie było BMW CS 650. Na którym nauczyłem jeździć Agnieszkę. Wydawał się dobrym, wybaczającym błędy początkujących, motocyklem - dlatego go wybrałem - z myślą by uczyła się jazdy. Później kupiłem drugiego CSa. Oba motocykle swoją rolę odegrały dobrze, służyły nam 8 lat. Kolejnym zakupem były dwa GS 700 (dobre maszyny jak na swoją cenę), a później w garażu pojawiły się dwie Husqvarny FE 450, które pozwoliły na realizację marzeń o dalszej wyprawie.
MotocykLove u Agnes
Jak to się zaczęło?
Rok 2004, liceum, wiosna. Pamiętam ten dzień jak kolega z klasy podjechał pod bramę szkoły na swoim lśniącym niebieskim rumaku, rzucił spojrzenie i przekazując kask zapytał “wsiadasz?”. To było to. Ta przejażdżka zamieniła się w pasję, a kolega ze szkolnej ławki został najlepszym przyjacielem a po kilku latach mężem.
To była niebieska wysoka Laverda. Wówczas, poza tym, że od zawsze przyciągały mój wzrok, o motocyklach nie wiedziałam nic.
Przez parę pierwszych lat jeździłam jako plecak Tomka. Najpierw na Hondzie CB 500, później na złotym BMW F 650 CS. Chłonęłam wiedzę i pasję obserwując i słuchając zarówno Tomka, jak i jego taty, który prowadził warsztat, więc o motoryzacji i prawach fizyki rządzących zachowaniem jednośladów wie wszystko. Tą wiedzą dzielił się ze mną.



Pierwsze własne ślady
Pierwszym, którego było mi dane dosiąść już nie jako plecak, a nauczyć się jazdy był złoty BMW F 650 CS.
Wówczas jeździliśmy na wioskę sąsiadującą z rodzinnym miasteczkiem i tam, na opuszczonym lotnisku, odbywałam swoje pierwsze w życiu lekcje jazdy. W 2012 zalegalizowałam związek z jednośladami i w końcu mogłam zacząć śmigać po ulicach. Przez parę kolejnych lat jeździliśmy na dwóch CS’ach, ja na żółtej Osie, a Tomek na Złotym.
W 2019 kupiliśmy niebieskie BMW F 700 GS i tak mogliśmy jeździć na wycieczki w 3 (razem z Tatą Tomka) każdy na swoim:
Parę miesięcy później na jednej wyprawie CS’em i GS’em, daleko od cywilizacji, w ponad 30 stopniach, w miejscu gdzie trudno było o kawałek cienia zerwał się pasek napędowy w CS’ie. Potrzebna była laweta.
To był czas na zamianę barwy. I tak jeszcze w pierwszej połowie 2019 udało nam się dostać drugiego GS’a - Czerwonego, którego pokochałam za komfort jazdy, zwinność i możliwość zabawy zarówno w terenie jak i na gładkim asfalcie.
Light is Right
W maju 2020 na torze motocrossowym Seroki pod Warszawą przetestowałam Yamahę YZ 250 i KTM XC 350 (filmik z testów). To był moment, w którym poczułam co w praktyce oznacza róznica w wadze motocykla. Nie było już odwrotu. Rozpoczęliśmy mocny research lekkich motocykli i zaczynaliśmy snuć plany o wyprawach. Tym sposobem w naszym garażu pojawiły się bliźniaki - dwie Husqvarny FE 450, które pozwoliły spełnić marzenia o dalszych przygodach i którymi przejechaliśmy Chorwację, Bośnię i Herzegovinę, Czarnogórę, Albanię, Dinaric Rally i mnóstwo polskich bezdroży.
A na zakończenie fotka z Tomkiem z 2004 r.: “kumple ze szkolnej ławki” ;)