Eglė Gerulaitytė: Rozwój możliwy jest dopiero po wyjściu ze strefy komfortu

Eglė Gerulaitytė, cyfrowy nomad, podróżniczka motocyklowa, rajdowiec, projektantka niestandardowych przygód motocyklowych, uzależniona od kombuchy, pisarka, współzałożycielka i redaktorka Women ADV Riders.

Wheels and hills: opowiedz nam o swoich korzeniach. Skąd pochodzisz? Skąd się wzięła Twoja pasja do przygód na dwóch kółkach? Jaki był Twój pierwszy motocykl? No i… dlaczego w ogóle jeździsz?

Eglė Gerulaitytė: Jeżdżę, bo nie potrafię usiedzieć w miejscu 😊

Pochodzę z Wilna na Litwie, ale od siedmiu lat jestem generalnie bezdomna. Na motocyklu zaczęłam jeździć w 2013 roku w Peru; nie miałam wcześniejszego doświadczenia w motocyklach (ani prawa jazdy), ale poprosiłam podróżnika motocyklowego, którego spotkałem w Nazca, aby nauczył mnie podstaw, a on uprzejmie się zgodził. Następnego dnia kupiłam motocykl Zongshen o pojemności 150 cm3 i wystartowałam. Myślałam, że pokręcę się po Peru tylko przez miesiąc, ale oto jestem - siedem lat i trzy kontynenty później, wciąż kręcąc się naprzód.

To co mnie zaintrygowało, to spotkanie z pewnymi motocyklistami, gdy jeszcze podróżowałam w Peru z plecakiem. Mieli zupełnie inne doświadczenia niż ja, mimo że zwiedzaliśmy ten sam kraj, tymi samymi trasami. Chciałam dowiedzieć się skąd ta różnica, jaki jest ich sekret.

Teraz wiem, że to wolność.

W&H: Od tych paru lat stale jesteś w drodze. Jakimi motocyklami poza Zongshen jeszcze jeździłaś i jakie było najbardziej pamiętne doświadczenie lub miejsce, które odwiedziłaś?

E.G .: Od małego Zonghsena przeszłam do całkowicie bezużytecznej Yamahy XJ900, a następnie Yamahy TDM850, oba do niczego, oba używane, na obu jazda nie miała większego sensu; Motocykle ciągle się psuły, nie miałam pojęcia, co robię, a cały mój rok w Europie był próbą nadrabiania i zastanawiania się, co u diabła próbuję osiągnąć. Wreszcie, w 2017 roku w Arizonie, ‘dosiadłam Lucy, moje DR650, i nagle życie nigdy nie było lepsze.

Miałam również przyjemność ścigać się na rajdowej replice KTM 450 podczas Rajdu Hispania, wypróbować Yamahę WR250 na zawodach treningowych enduro w Rumunii i jeździć na kilku różnych motocyklach w Ekwadorze i Kolumbii jako niezależny przewodnik motocyklowy.

Jeśli chodzi o najbardziej zapadające w pamięć miejsce... cóż jest to trudne do wskazania, ponieważ zazwyczaj wyznacznikiem nie jest geografia, ale ludzie, którzy są najbardziej niesamowici. Mam ogromne szczęście spotykać niezwykłych motocyklistów, podróżników i mieszkańców z całego świata i jestem zachwycona tym, co ludzie potrafią osiągnąć.

W&H: Dokąd się obecnie wybierasz? Jakie są Twoje plany?

E.G .: Miałam jechać z Warszawy na Dakar, ale ponieważ sytuacja COVID znów się zaostrza, plany się pokrzyżowały. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć do Rajdu Dinaric w Chorwacji i wyścigu Hellas 2020, natomiast po prostu żyję z dnia na dzień i na razie nic nie planuję.

W&H: Z tego co wiem, niedawno wyjechałaś z Polski. Co tam robiłaś?

E.G .: O rany, kocham Polskę! Wasi panowie są tacy śliczni, a panie niezwykłe😊 Odwiedzałam tam moją przyjaciółkę Olę, założycielkę Motobirds, byłam u chirurga w Warszawie, który pozbierał do kupy moje wadliwe kości szczęki, uczestniczyłam w obozie off-road dla kobiet w Baby na Motory gdzieś w pobliżu Szczecina, odbyłam weekendowe treningi terenowe z ekipą Pro Enduro PL, naprawiałam Lucy w Krakowie i zrobiłam kawałki polskiego TET. Świetnie się bawiłam w Polsce, nauczyłam się trochę polskiego (umiem powiedzieć “moje skarpetky są cyste” !! :)), nawiązałam kilka nowych przyjaźni i już nie mogę się doczekać, żeby znowu tam pojechać. Absolutnie fantastyczny kraj i ludzie.

W&H: Czy zazwyczaj podróżujesz sama czy w grupie?

E.G .: Jeżdżę solo.  

W&H: Jak to jest, być podróżnikiem solo - kobietą w świecie motocyklowym (wciąż) zdominowanym przez mężczyzn?

E.G.: Jestem zagorzałą feministką i zależy mi na rozbiciu patriarchatu, ale szczerze mówiąc, czasy zmieniają się dość szybko i przeważnie jestem traktowana raczej jak motocyklista, a nie motocyklistka na większości wyścigów i imprez, co jest całkiem fajne. W większości nie czuję się wykluczona ani dyskryminowana. Jasne, czasami słyszysz paskudne komentarze i głupie żarty, ale ostatecznie życie jest takie, jakie tworzysz. Kobiety są więcej niż zdolne do radzenia sobie z różnymi sytuacjami i chociaż wciąż istnieją pewne nierówności, postawy i uprzedzenia, myślę, że powinniśmy skupić się na jeździe, a nie na szukaniu dziury w tym, że jesteśmy mniej uprzywilejowanie niż nasi mężczyźni, jeśli chodzi o jazdę na 2 kółkach. Cholera, dziewczyno, jeśli potrafisz jeździć na motocyklu, już jesteś bardziej uprzywilejowana niż większość ludzi na tej planecie.

Jednocześnie, udział w tym wydarzeniu Polek był niesamowitym przeżyciem. Pojawić się na obozie terenowym i zostać przywitaną przez czterdzieści diablic na kołach? Cholera jasna. To było absolutnie surrealistyczne i myślę, że takie wydarzenia tylko wzmacniają nas jako motocyklistki i jako siostrzaną wspólnotę.

Podsumowując, myślę, że im więcej kobiet jeździ i się pokazuje, tym mniej będzie archaicznych uprzedzeń. Ale musimy się pokazywać.

W&H: Jak radzisz sobie w trudnych sytuacjach na drodze? Jaki moment był dla Ciebie najtrudniejszy, najbardziej niebezpieczny do tej pory?

E.G .: Myślę, że przejście ciężkiej hipotermii podczas burzy śnieżnej w Patagonii; Zostałam okradziona w Ekwadorze, zachorowałam na dengę w Peru i ponownie w Kolumbii (okropna sprawa i nie ma na to lekarstwa), zabrakło mi pieniędzy w Argentynie i musiałam znaleźć pracę na lokalnym ranczo jako trener koni (yee-haw! :)), a po drodze były to niezliczone przebicia opon, powodzie, dzikie przekraczanie granic i wszelkiego rodzaju szaleństwa. Przede wszystkim staram się być zen we wszystkim, ponieważ ostatecznie nic nie jest tragedią, chyba że jesteś martwy. Skradzione rzeczy można wymienić, motocykle naprawić, zrzędliwych funkcjonariuszy granicznych przekupić lodami i kawą.

Weź głęboki wdech, wydech, tańcz, uśmiechaj się i staw czoła światu. Jest cholernie pięknie, nawet jeśli pada.

W&H: Wciąż niewiele kobiet bierze udział w rajdach. Czy wg. Ciebie jest szansa na zmianę?

E.G .: Tak, ale kobiety muszą zebrać się w sobie i zdać sobie sprawę, że są lepsze, niż myślą. Widziałam to niezliczoną ilość razy - kobiety, które doskonale jeżdżą , wariują, kiedy wspominam o rajdach, ponieważ zakładają, że są mniej wykwalifikowane niż w rzeczywistości. Słyszałam to również od trenerów terenowych w USA i Europie: na przykład kobieta motocyklistka z zaawansowanymi umiejętnościami w terenie najprawdopodobniej wybierze kurs jeździecki dla początkujących lub średnio zaawansowanych, podczas gdy koleś, który dopiero co zrobił prawko, zaledwie kilka miesięcy wcześniej, będzie celował prosto w zaawansowany trening. To kwestia psychologiczna i bardzo realna - badania wykazały, że generalnie mężczyźni będą starać się o pracę, nawet jeśli spełniają tylko 60% wymagań, podczas gdy kobiety będą ubiegać się o pracę tylko wtedy, gdy uznają, że spełniają 100% wymagań. To jest fakt. To pewność siebie, której nam jako kobietom często bardzo brakuje z powodu naszego wychowania, kultury i programowania umysłów. Cóż, pieprzyć to. Jedźmy!  

W&H: Gdybyś mogła, co byś powiedział sobie jako 20-latce?

E.G .: 1. Nic nie jest końcem świata, chyba że jest to rzeczywisty koniec świata.

2. Nie wydawaj pieniędzy na bzdury. Procent składany, bejbe.

3. Nigdy nie próbuj umniejszać sobie dla nikogo ani w imię niczego.

4. Celuj w niemożliwe.

W&H: Jakie jest Twoje życiowe motto?

E.G .: Mam nadzieję, że nigdy nie poczuję się komfortowo.

W&H: Co byś powiedziała ludziom, którzy marzą o wielkich marzeniach, ale walczą o przekształcenie marzeń i pasji w rzeczywistość?

E.G .: Albo nie marzysz wystarczająco mocno, więc nagroda nie jest tak ekscytująca i inspirująca, jak mogłaby być, albo czujesz się zbyt dobrze z tym, gdzie jesteś teraz, i wydaje się, że nie jest to warte ryzyka. Łatwo jest sobie wmówić, że wszystko jest w porządku, wszystko jest OK, że po prostu potrzebujesz kolejnej nocy w pubie w piątek, kolejnego napadu na Netflix lub innego związku; ale jesteśmy ludźmi, a nie chomikami, i nie powinniśmy siedzieć w klatce, kręcić się w kole, nigdzie nie jechać, dusić się nawet przy włączonej klimatyzacji - rodzimy się wolni i nigdy nie powinniśmy o tym zapominać. Jako gatunek pływaliśmy po cholernym świecie na drewnianych łodziach z cienkimi żaglami i bez GPS, docieraliśmy na północny biegun tylko z psami zaprzęgowymi, byliśmy odkrywcami, pionierami i koczownikami i odkrywaliśmy całe kontynenty - co się z nami stało? Kiedy staliśmy się tak posłuszni i nieśmiali, żyjąc w małych pudełeczkach przyklejonych do mniejszych pudełek z klawiaturami i ekranami dotykowymi? Kiedy zrezygnowaliśmy z pragnienia przygody i ogromnych otwartych przestrzeni na rzecz wygodnych dostaw z Amazon Prime i centralnego ogrzewania? Pamiętaj kim jesteś. A kiedy już to zrobisz, nigdy tego nie odpuszczaj.

I zauważ, w wielu przypadkach guzik się wydarzy. To będzie trudne, a ty będziesz kwestionować swoje decyzje i czuć się zagubiony i przestraszony, ale rozwój następuje tylko wtedy, gdy wyjdziemy z naszej strefy komfortu. I nie chodzi tylko o podróże RTW lub wyścigi, to po prostu życie.

Nie celuj w nic i niech ci będzie bezpiecznie i wygodnie, albo pójdź na całość i kto wie, może właśnie nauczysz się latać.

Więcej o Egle:


Eglė Gerulaitytė: Growth only happens when we step the hell out of our comfort zone

Eglė Gerulaitytė, a digital nomad, motorcycle traveler, rally racer, designer of custom motorcycle adventures, kombucha addict, writer, Co-Founder & Editor at Women ADV Riders.

Wheels and hills: Tell us about your roots. Where are you from? What are the origins of your passion for two wheels' adventures? What was your first bike? Why do you ride?

Eglė Gerulaitytė: I ride because I can’t sit still😊

I’m originally from Vilnius, Lithuania, but I’ve been effectively homeless for the last seven years.  I started riding a motorcycle in 2013 in Peru; I had no previous moto experience (or a license, for that matter), but I asked a motorcycle traveler I met in Nazca to teach me the basics and he kindly agreed. Next day, I bought a 150cc Zongshen motorcycle and took off. I thought I’d only potter around Peru for a month or so, but here I am seven years and three continents later, still rolling along.

I think I got intrigued because when I was backpacking in Peru, I’d meet motorcycle travelers and they had wildly different experiences than I did even though we were traveling the same country and the same routes. I wanted to know why, and what their secret was.

Now I know it’s freedom.

W&H: You are constantly on the road. What motorcycles have you ridden and what was the most memorable experience or place you visited?

E.G.: I went from that little Zonghsen to a completely useless Yamaha XJ900 and subsequently a Yamaha TDM850, both horrible second hand bikes I had no business of riding at that time; both kept breaking down constantly, I had no clue what I was doing, and my entire year in Europe consisted of trying to keep up and figure out what the hell I was trying to do. Finally, back in 2017 in Arizona, I got Lucy, my DR650, and life’s never been better.

I’ve also had the pleasure of racing a KTM 450 rally replica at the Hispania Rally, trying out a Yamaha WR250 at an enduro training event in Romania, and riding several different bikes in Ecuador and Colombia as a freelance motorcycle guide.

Most memorable place is hard to pinpoint, as it’s usually not geography but people that are the most incredible. I’ve had some pretty amazing luck meeting extraordinary riders, travelers, and locals from all over the world, and I’m in awe just what humans are capable of.

W&H: Where are you currently heading to? What are your plans?

E.G.: I was going to ride from Warsaw to Dakar, but because the COVID situation seems to be escalating again, the plans have been scrambled. I’m hoping to make it to the Dinaric Rally in Croatia and race Hellas 2020, but I’m just taking everything day by day and not planning anything at this point.

W&H: You have just left Poland. What were you doing there?

E.G.: Oh man, I love Poland! Your boys are so pretty and your girls are extraordinary😊 I was visiting my friend Ola, founder of Motobirds, getting my faulty jawbones put back together by a surgeon in Warsaw, attending a Baby na Motory women’s off road campout somewhere near Szcecin, doing an off-road weekend training with the Pro Enduro Pl crew, fixing up Lucy in Krakow, and doing some of the Polish TET. I’ve had a kickass time in Poland, learned a little Polish (I can say moje skarpetky sa cyste!!:)), made some great friends, and I can’t wait to ride there again. Absolutely fantastic country and people.

W&H: Are you usually travelling alone or in a group?

E.G.: I’m a solo rider.

W&H: How is it to be a woman in a world of motorcycles (still) dominated by men?

E.G.: I’m a die-hard feminist, and I’m all about smashing the patriarchy, but frankly, the times are changing pretty fast, and for the most part, I’m treated as a rider rather than “lady rider” at most races and events which is pretty cool. Mostly, I don’t feel excluded or discriminated against. Sure, sometimes you hear nasty comments and moronic jokes, but in the end, life’s what you make it. Women are more than capable of handling themselves, and while there still are certain inequalities, attitudes, and prejudices, I think we’ve got to focus on the riding rather than nitpicking how we’re less privileged than our male counterparts when it comes to motorcycling. Hot damn, girl, if you can ride a motorcycle, you’re already more privileged than most people on the planet.

At the same time, attending that Polish women’s event was an amazing experience. To turn up at an off-road campout and be greeted by forty she-devils on wheels? Holy shit. It felt absolutely surreal, and I think events like that only strengthen us as riders and as a sisterhood.

All in all, I think the more women ride and show up, the less archaic prejudice there’ll be. But we’ve got to show up.

W&H: How do you cope with difficult situations on the road? What was the most challenging/ dangerous moment for you so far?

E.G.: I guess getting severe hypothermia in a snowstorm in Patagonia was a pretty close call; I got robbed in Ecuador, got dengue fever in Peru and again in Colombia (nasty stuff, and there’s no cure), ran out of money in Argentina and had to get a job at a local ranch as a horse trainer (yee-haw!:) ), and there have been countless flat tires, floods, border runs, and all sorts of shenanigans along the way. Mostly I just try to be zen about everything, because in the end, nothing is a tragedy unless you’re dead. Stolen stuff can be replaced, motorcycles fixed, grumpy border officials bribed with ice cream and coffee. Breathe in, breathe out, dance it out, smile, and face the world. It’s goddamn beautiful, even if it’s raining.

W&H: Very few women compete in rallies. Is there a chance for change?

E.G.: Yes, but women need to get their shit together and realize that they are better than they think they are. I’ve seen this countless times – women who are excellent riders freak out when I mention rallies because they assume they’re less skilled than they actually are. I’ve heard it from off-road coaches in the US and Europe, too: for example, a female rider with advanced off road skills will more likely choose a beginner or intermediate riding course or training, whereas a dude who’s just got his license couple months ago will aim straight for advanced training. It’s a psychological thing, and it’s very real – studies have shown that in general, men will apply for a job even if they only meet 60% of the requirements, whereas women will apply only if they feel they meet 100% of the requirements. It’s a thing. It’s self-confidence, which we as females often lack severely because of our upbringing, culture, and programming. Well, fuck that. Let’s ride!


W&H: If you could, what would you tell your 20-year old Self?

E.G.: 1.Nothing is the end of the world, unless it’s the actual end of the world.

2. Don’t spend money on stupid shit. Compound interest, baby.

3. Never try to make yourself smaller for anyone or anything.

4. Aim for the impossible.

W&H: What is your life’s motto?

E.G.: I hope to never get comfortable.

W&H: What would you say to people who dream big but struggle to turn dreams and passion into reality?

E.G.: You’re either not dreaming big enough, so the reward isn’t as exciting and inspiring as it could be, or you’re too comfortable with where you are right now, and it feels like it’s not worth the risk. It’s easy to tell yourself you’re fine, you’re OK, you just need another night out at the pub on Friday or another Netflix binge or another relationship; but we are humans, not hamsters, and we are not meant to be caged, spinning our wheels and going nowhere, suffocating even if the air con is on – we are born free, and we should never forget that. As a species, we used to sail around the goddamn world on wooden boats with flimsy sails and no GPS, reach the North friggin Pole with nothing but sled dogs, we used to be explorers and pioneers and nomads and discover entire effing continents – what happened to us? When did we become so compliant and timid, living in tiny little boxes glued to smaller boxes with keyboards and touchscreens? When did we exchange our thirst for adventure and vast open spaces for Amazon Prime deliveries and central heating? Remember who you are. And once you do, never let go of that.

And, look, at lot of times, shit’s going to happen. It’ll be hard and tough and difficult and you’ll question your decisions and feel lost and scared, but growth only happens when we step the hell out of our comfort zone. And it’s not just about RTW travel or racing, it’s just life. Aim for nothing and stay safe and comfy, or go all out and who knows, you may just learn to fly.

More about Egle:

Previous
Previous

Dinaric Rally: Day 3 Stage

Next
Next

Jednośladem z Polski do Nowej Zelandii