Via ferraty w Austrii: wahadło, nieziemska drabina i but w wodzie
Podczas wydłużonego sierpniowego weekendu zanurzyliśmy się w malowniczej atmosferze austriackiego Gosau – miasteczku otulonym soczystą zielenią i górskimi szczytami. Przyjechaliśmy tu mając na celowniku trzy via ferraty, ale wycisnęliśmy z tego wyjazdu jeszcze więcej! Skoczyliśmy do krystalicznie czystego jeziora, na plaży znajomi zachwycili akrojogą, zbierając oklaski od plażowiczów. Były oczywiście emocje - daliśmy się ponieść wahadłowemu szaleństwu, wspinaliśmy po „antenie” i pokonaliśmy słynną drabinkę do nieba. Do tego drżały nam nogi na moście linowym, a brutalne zejście z Donnerkogla dało nam w kość. Na koniec zaserwowano nam lokalną kulinarną niespodziankę - rosół ze słodką wkładką. Austria na pełnych obrotach!
Niżej w szczegółach o 3 feratach:
Gosau Park (wcześniej znana jako Schmied via ferrata) – z ekscytującym wahadłem King Swing i drabinką przypominającą antenę,
Laserer Alpin – trasa nad malowniczym jeziorem Vorderer Gosausee, gdzie przyroda dosłownie zapiera dech,
Donnerkogel Intersport – z legendarną drabinką prowadzącą wprost do nieba!
1. Via Ferrata Gosau Park
Via Ferrata Gosau Park to zespół ferrat zlokalizowany w regionie Gosau, nad jeziorem Gosaub, w Austrii (zobacz lokalizację w Google Maps), w malowniczym masywie Dachstein. Jest to popularne miejsce do wspinaczki ferratowej o różnym poziomie trudności (od A do F).
To tutaj w Gosau Park po raz pierwszy doświadczyłam wahadła na via ferracie. Wyobraź sobie: wspinasz się ostrożnie, pokonujesz trudne fragmenty, i nagle stajesz nad przepaścią, trzymając się stalowej liny. Wzrok na horyzont, a pod stopami… powietrze! Kiedy przyszedł moment, by zaufać sprzętowi, odkleić ręce od liny asekuracyjnej i odepchnąć się od skały, moją ekscytację doprawiła odrobiną lęku – to była chwila, gdy serce wybija rytm adrenaliny.
Zawieszona na wysokości… poleciałam! Wiaterek owiewał twarz, a jednocześnie gdzieś tam w głowie pulsowała myśl: „A co, jeśli?” No właśnie – wtedy trzeba zaufać sprzętowi i po prostu dać się ponieść.
2. Via Ferrata Laserer Alpin
Via Ferrata Laserer Alpin (Google Maps) jest ciekawą, łatwo dostępną i bardzo widokową trasą. Od parkingu nr 1 dzieli ją zaledwie parę minut spaceru. Mieści się przy jeziorze Gosausee.
Ma ciekawą ekspozycję oraz kilka atrakcji typu malowniczy trawers z butem w wodzie (bo tak blisko jest się wody), telepawka na drabince (bo drabinka nie jest przymocowana do skały i mocno się trzęsie przy wchodzeniu) i długi linowy mostek (chyba najdłuższy jaki do tej pory robiliśmy, z piękną ekspozycją na jezioro). Można jeszcze dodać, że jest nie za długa - wyceniana na +/- 1h, a zejście z ferraty jest praktycznie w tym samym miejscu co wejście.
Kilka razy powtórzyłam się w kwestii malowniczości tego miejsca - ale nie da się inaczej - zobaczcie sami jak tam jest. Po wysiłkowych ferratach można skorzystać z darów natury i zanurzyć się w krystalicznie czystej wodzie.
A teraz wrócę na chwilę do kulinarnej niespodzianki, o której wspomniałam na początku. Wyobraźcie sobie – zamawiamy rosół w restauracji, spodziewamy się klasyki, a tu... bam! Zamiast makaronu, dostajemy coś, co wygląda jak tagliatelle, ale w rzeczywistości jest... słodkim naleśnikiem! Tak, dobrze czytacie. Brzmi dziwnie, trochę jak połączenie, które nie miało prawa się udać, a jednak... coś w tym jest! Nie powiem, że byłam od razu przekonana, ale kurczę, smakowało. Trochę dziwne, ale na pewno nie niesmaczne. Totalna nowość w moim menu!
3. Via ferrata Intersport Klettersteig Donnerkogel
Trzecią via ferratą, którą zrobiliśmy w ciągu tego weekendu był Intersport Klettersteig Donnerkogel z drabiną do nieba (Intersport Klettersteig Donnerkogel - Himmelsleiter - C/D), o której marzyłam od momentu pierwszego przepięcia lonży. Sporo o niej naczytałam się w internecie, obejrzałam chyba wszystkie videorelacje dostępne na YouTube i … nie podejrzewałam, że już w tym roku uda nam się ją podbić. Poświęciłam jej osobny wpis, w którym zadziejcie informacyjne wpisy na temat ferraty, organizacyjne podpowiedzi dot. parkingów, kolejki, biletów, oraz subiektywne doznania z przejścia Intersporta, który podzieliłam na 5 głównych etapów. Zapraszam: