Muśnięta Albania

Kontrastowe zestawienie wrażeń

Luksusowe mercedesy, rolexy na nadgarstkach służby granicznej i pokaźne wille a przed nimi złote rzeźby parskających dostojnie mustangów, zwróconych pyskiem w stronę bram wjazdowych. A z drugiej strony zniszczone budynki mieszkalne, dzieci chodzące boso po rozżarzonym asfalcie, żebrzące. Wymowny kontrast niedający o sobie zapomnieć.

To pierwsze odczucie jakie miałam po przekroczeniu granicy. Kontrastowy region. Jak czerń i biel. Nie bez powodu mówię ‘region’, bo na samym wstępie muszę zaznaczyć, że Albanię było nam dane tylko musnąć. Widzieliśmy jej północne strony, a głód oczu, chęć dalszej i głębszej eksploracji tego kraju będziemy musieli zaspokoić kiedy indziej. Nie mieliśmy wystarczająco czasu by zobaczyć i doświadczyć więcej. Instagramowi znajomi, którzy znają ten kraj, ludzi i obyczaje często relacjonują swoje wyprawy serwując obraz niesamowitej gościny, którą mieliśmy przyjemność doświadczyć w wiosce Theth zaszytej wśród strzelistych wierzchołków Gór Przeklętych, zwanych także Alpami Albańskimi.

Bajeczny Theth

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, na północy Albanii, leży niewielka wioska Theth. Od wielu lat cieszy się zainteresowaniem wśród off-roadowych śmiałków. Sam dojazd do wioski przyprawia o ciarki. Widoki bywają zdradliwe i trzeba być czujnym, by nie ulec pokusie zanurzenia się w maestrii kalejdoskopowych szczytów.

Po dotarciu do górskiej doliny, zatrzymaliśmy się w Molla Guest House, który z czystym sumieniem serdecznie polecamy wszystkim spragnionym odpoczynku. To właśnie tutaj zaznaliśmy ponadprzeciętnej gościny, którą wspominać będziemy zawsze z tęskną łezką w oku. Poza ładnymi pokojami, na ogrodzie jest taras, na którym można dogodzić sobie regionalnymi przysmakami. Hamaki ogrodowe bujają nie tylko najedzone brzuszki ale i satysfakcjonują oczy, które podziwiać mogą scenerię wyniosłości terenu. Spędziliśmy tu jeden fajny dzień, który był nam bardzo potrzebny!

Gdy ‘nie’ oznacza ‘tak’

Język albański jest jedyny w swoim rodzaju. Nie przypomina żadnego innego, nie należy do żadnej większej grupy - ani germańskiej, ani słowiańskiej. Jest po prostu albański i tworzy własną grupę. Przecinając granicę nowego państwa zawsze warto przyswoić sobie kilka wyrażeń komunikacyjnych. A już szczególnie wtedy, gdy stykamy się z tak niespotykanym językiem. Z ciekawostek, kiwanie głową ‘na tak’ w Albanii oznacza ‘nie’. Natomiast ‘nasze’ potrząsanie głową na nie – oznacza ‘tak’ 😊

A oto słowniczek, który mieliśmy przy sobie i dzięki któremu mogliśmy kilka razy wywołać uśmiech na twarzach gospodarzy:

Pershendetje /pershendetya/ - Hello
Miremengjes /mirmendżes/ - good morning
Miredite /mirdita/ - good afternoon
Mirembrema /mirbrema/ - good evening
Neten e mire /naten e mir/ – good night
Te befte mire /te befte mir/ - enjoy your meal
Gezuar /gezuar/ - cheers
Si jeni sot? /si yeni sot?/ - how are you today
Faleminderit /Faleminderit/ - thank you
Ju lutem /You lootem/ - please
më vjen keq /me vjen cage/ / -I’m sorry
Me falni /Me falni/ - Excuse me
Ckemi /chkemi/ - what’s up / hi
Mirupafshim /mirupafshim/ - Bye
Po /po/ - yes
Jo /Yo/ - No
Ndihmë /dihme/ - pomoc
kam nevoje ndihmë /kam nevoje dihme/ - I need help
doktor – doctor
mekanik /mekanik/ - mechanic
a është e sigurt këtu? - is it safe here?
Nuk kuptoj /nuk kuptoj/ - I dont understand.

A na koniec: skoro wakacyjna wyprawa to i wakacyjna opalenizna ;)

Previous
Previous

Gran Canaria: 5 atrakcji i najpiękniejsza plaża

Next
Next

Czarnogóro skradłaś moje serce